Translate

sobota, 19 grudnia 2015

w dół do wodospadu


Tak się składa, że mieszkamy zaledwie 30 km od parku narodowego. Bardzo zalesionego, skalistego, z gigantycznymi paprociami i olbrzymimi eukaliptusami, co latem zrzucają korę! W dziwnym i pięknym kraju mieszkaliśmy, w dziwnym i pięknym kraju mieszkamy teraz....

Po śniadaniu spakowaliśmy plecak. Woda, owoce, aparat i krem przeciwsłoneczny (zawsze, nawet gdy pochmurno). Przekraczając bramy Royal National Park skręciliśmy w pierwszą drogę w lewo. Z mapy D. wynikało, że jesteśmy na dobrej drodze do szlaku prowadzącego do Winifred Falls.  Wreszcie jest! Niepozorna ścieżka wbijała się ciasnym klinem w eukaliptusowy las. Żywica drzew jest koloru krwi, czerwona. Nagie, bez kory trochę mnie zawstydzają.
Stromy szlak w kierunku wodospadu biegnie cały czas w dół. Spod nóg wyskakują wygrzewające się w słońcu jaszczurki. Chyba się trochę zdziwiły naszą obecnością, bo trasa nie wydaje się zbytnio popularna, Jak dla nas idealna na niedzielny spacer.
Zastanawiamy się co dziś robią nasi bliscy i przyjaciele. Jakoś tak przed świętami takie myśli krążą po głowie. Chociaż mamy nadzieję się zobaczyć dopiero za jakiś czas w Australii, to już mamy kilka pięknych miejsc, w które chcemy ich zabrać. Ten szlak i wodospad jest jednym z nich...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)