Translate

piątek, 11 kwietnia 2014

Fiji city life


Fiji to mityczne obrazy. Plaża, piasek, lazurowa woda i uśmiechnięci ludzie. To jednak obrazki z turystycznych ulotek zapraszających na rajskie wyspy. na każdej takiej ulotce widać zarys białej pary spacerującej w kierunku zachodzącego słońca. On w lnianych spodenkach z rozpiętą koszulą, ona w zwiewnym odzieniu, z jakimiś muszlowymi motywami. Do tego krzywa palma z kokosami nad brzegiem, albo kokos z rurką i parasolką.

Fiji has the name of mythical images. Beach, sand, azure water and smiling people. This, however, pictures of tourist leaflets inviting to paradise island. Any such leaflet can be seen strolling outline white steam into the sunset. He linen pants unbuttoned shirt, she in airy attire, with some shells motifs. For this curve palm tree with coconuts on the shore, or a coconut with a straw and umbrella.


Zdajemy sobie sprawę, że to tylko klisza. Dla zwykłego turysty to klisza i obraz w ramach, z których bardzo trudno się wyrwać i zobaczyć coś prawdziwego; lokalny targ i ludzi, którzy mają więcej do powiedzenia, niż angielskojęzyczne foldery turystyczne.
We realize that it's just cliche. For an ordinary tourist is a cliche and image frames, which is very difficult to get out and see something real; local market and people who have more to say than English-language travel brochures.

Po nocy spędzonej w przyjemnym hostelu zdaliśmy sobie sprawę, że dostęp do internetu, elektryczność i ciepłej wody to luksusy, o których nie myślimy na co dzień. Był też moment na kilka obserwacji. Szwed, Niemiec, Anglik, lub Australijczyk spędzający całe popołudnie przy iPadzie. Wieczorem kilka piw i skok do basenu bez majtek. Ot cały obraz współczesnego backpakera. Tyle.
After spending the night in a nice hostel, we realized that access to the internet, electricity and hot water are luxuries which we do not think about every day. There was also a moment for a few observations. The Swede, German, English, or Australian spending the afternoon at the iPad. In the evening, a few beers and jump into the pool without panties. The whole picture of modern backpaker. That's it.


Nasza wyprawa zaczęła się już na przystanku autobusowym. Dobrą chwilę zajęło mi przekonanie tuzina taksówkarzy, że naprawdę czekamy na autobus do miasta. Ich argumenty były różne; że daleko, że niewygodnie, że nie ma klimatyzacji... Nie mogliśmy się doczekać.
Our trip started already at the bus stop. It took me while belief dozen taxi drivers that are really waiting for the bus to the city. Their arguments were different; that far that uncomfortable that there is no air conditioning ... We could not wait.

Zza zakrętu z łomotem wyłonił się pojazd, który latami był naprawiany przy pomocy młotka i śrubokręta. Parę monet brzdęknęło w pudełku kierowcy i za równowartość kilku paczek zapałek ruszyliśmy w stronę Sigatoki. Gdy tylko zajęliśmy miejsca i stary silnik diesla zaczął kopcić przy zawrotnej prędkości 30 km/h D. spojrzała w moją stronę. - Wreszcie – w tym samym momencie powiedzieliśmy z ulgą. Wreszcie udało nam się wyrwać z ram luksusowych resortów, taksówkarzy noszących nasze bagaże i klimatyzowanych pokoi hotelowych ze śniadaniem. Bez mapy. Z butelką wody i garścią monet ruszamy sprawdzić, jak wygląda życie poza wyspiarskim rajem z plakatu. Francuz, którego poznaliśmy dzień wcześniej w Nadi, który zdawał się chłonąć wszystkie wrażenia całą powierzchnią ciała, będzie zachwycony...
Around the bend with a thud emerged from the vehicle, which for years has been repaired with a hammer and screwdriver. A few coins flopped at the box driver and for the equivalent of several packages of matches moved toward Sigatoki. As soon as we took our seats and an old diesel engine began to smoke at dizzying speed of 30 km / h D. looked in my direction. - Finally - at the same time said with relief. Finally, we were able to break out of the framework of luxury resorts, taxi drivers wearing our luggage and air-conditioned rooms with breakfast. Without the map. With a bottle of water and a handful of coins we go see what life is like outside the island paradise of the poster. The Frenchman, whom we met the day before in Nadi, who seemed to soak up all the experience the entire surface of the body, will be delighted ...




Wszystkie przewodniki z jakimi mieliśmy styczność, w dziwny sposób nie wspominały wiele o Sigatoce. Lokalny targ, brak miejsc noclegowych - to tyle, co można było wyczytać. Każdy światowy włóczykij przyzna, że w krajach o słabo rozwiniętej infrastrukturze centrum lokalnych biznesów kręci się wokół dworców autobusowych. Wysłużony autokar bez szyb dowiózł nas na miejsce. Może nie o czasie, może ostro wytrzepał żołądki pasażerów, ale nikt nie narzeka. Fijijcycy mają w zwyczaju się uśmiechać, zwłaszcza w takim autobusie. 
All guides with which we had contact, in a strange way did not mention much about Sigatoka. Local market, lack of beds - it's so much that could be read. Each global gadabout admit that in countries with poorly developed infrastructure center for local businesses revolves around bus stations. Coach worn without glass he brought us to the place. Maybe not on time, it can severely shake the stomachs of passengers, but no one complains. Fiji people tend to smile, especially in a bus.

- Bula! - pozdrawiają nas nowe twarze. Nasze przypuszczenia sprawdziły się. Dworzec to miejsce, gdzie wszystko pomieszało się ze wszystkim. Sprzedawcy owoców z lokalną bandą uśmiechniętych taksówkarzy, hinduscy właściciele knajpek wielkości sklepiku z butami ze sprzedawcami podejrzanie tanich lodów. Oto nasz żywioł. D. wyciągnęła aparat, ja ruszyłem w kierunku grupy mężczyzn taksujących nas wzrokiem.
- Bula! - Greet us new faces. Our suspicions proved to be. Station is a place where all messed up with everything. Sellers of fruit with a bunch of smiling local taxi drivers, owners of pubs Hindu size shoe shop with sellers suspiciously cheap ice cream. Here is our element. D. pulled out the camera. A group of men staring at us. I walked towards them.




Ceny owoców porażająco niskie. Czas na zawarcie kilku znajomości. Podczas gdy D. pyta o banany-giganty i awokado wielkości rękawicy Tomasza Adamka, ja, nie wiedzieć jak, wkręciłem się w sam środek najcwańszych cwaniaków na targu. Zacząłem od rozmowy na temat papryczek chili, które były wystawione na stoisku. Oni myślą, że człowiek z białą skórą to nie podoła w zjedzeniu papryczki. Nie wiedzą jednak, że w Sydney mam opinię świra, któremu żadna ostrość nie straszna. Po pierwszym kęsie, z dumnie wypiętą piersią, spojrzałem w stronę handlarzy chilli... - Ee tam, nic specjalnego – powiedziałem tonem cwaniaka. Oni mimo wszystko nie przestawali mnie obserwować. Po kilku sekundach moje czoło zrobiło się dziwnie gorące, a stróżki potu spływające do oczu paliły je niczym kwas. W uszach pojawiło się dziwne piszczenie. - Kurewsko ostre – zamruczałem po polsku... Co mówisz? - spytali. - It's fucking hot – przetłumaczyłem. Mimo piszczenia w uszach usłyszałem wybuch śmiechu i oklaski.
Prices of fruit devastatingly low. Time to conclude a few friends. While D. asks for bananas and avocados giant - sized glove Tomasz Adamek (polish boxer) , I do not know how, got engaged in the middle of crooks in the market. I started by talking about the chilli peppers that were displayed on the stand . They think that a white-boy, it does not cope with the eating peppers. However they do not know, that my friends from Sydney call me a freak, which none of the spicy is not terrible.  After the first bite of the chest out proudly looked toward the merchants chilli . - Ee there is nothing special - I said smartass tone. They nevertheless did not stop to watch me . After a few seconds, my face felt strangely hot, and the trickle of sweat that began to run down in to my eyes were burning their delicate tissue like a acid. The ears appeared strange beeping . - Kurewsko ostre - muttered the Polish ... What did you say? - They asked . - It's fucking hot - translated. Although whistling in my ears , I heard a burst of laughter and applause.



Atmosfera zrobiła się nieco luźniejsza i poczułem się na tyle odważny, by konfidencjonalnym tonem zapytać o kavę – napój o działaniu narkotycznym, którym bez ustanku upijają się mężczyźni Oceanii. Dobiliśmy targu. Ze świeżego proszku została przygotowana mętna breja o smaku rozwodnionych paprochów z odkurzacza, za sprawą której miał przemówić do mnie mój duch. Zaraz, zaraz. Jest południe, jesteśmy z plecakami i sprzętem na środku targowiska pośród obcych. Wystraszyłem się, by duch nie przemówił do mnie zbyt głośno.
Gdy unosiłem kokosową muszlę D. bacznym okiem obserwowała otoczenie. Jeden z bandy cwaniaków nie pytając o zgodę usiadł na moim plecaku, dając tym samym do zrozumienia, że nasz plecak jest w bezpiecznych rękach, a raczej pod bezpieczną pupą...
Ku uciesze naszych nowych kompanów wychyliliśmy po kilka muszli.
The atmosphere had become a bit looser and I felt brave enough to confidentially ask about Kava ​​- a narcotic drink, which continually get drunk men of Malanesia. We reached a deal. With fresh powder was prepared murky slush flavored diluted fuzzies from a vacuum cleaner, thanks to which he had to speak to me, my spirit. Wait a minute. It is noon, we are backpackers with equipment in the middle of the marketplace among strangers. I was scared to spirit spoke to me not too loud. 
After first coconut shell D. watchful eye of watching the surroundings. One of the gangs of crooks without asking for permission sat on my backpack, thereby giving to understand that our backpack is in safe hands, but rather the safe ass... 
To the delight of our new companions drank a few shells.


korzeń z którego przygotowuje się Kavę/ root is made up Kava

sproszkowany korzeń kavy/ kava root powder


mieszanie proszku z wodą/ mixing the powder with wather


szaroburą w smaku i kolorze kavę pije się na raz ;)*

Zaraz po tym ktoś nas złapał za łokcie i pociągnął w kierunku stoiska z pierdołowatymi pamiątkami. Okej, tu jest ten haczyk - pomyślałem. Kupno wisiorka to miły gest, zwłaszcza po tym, jak zostaliśmy potraktowani przez naszych chwilowych gospodarzy.
Soon after, someone grabbed us by the elbows and pulled in the direction of souvenir stands. Okay, here's the trick - I thought. Buy pendant is a nice gesture, especially after how we were treated by our temporary hosts.


W sklepie spożywczym jakiś rosły mężczyzna wciska mi w dłoń karteczkę. Na niej jego imię i numer telefonu. Facet łamaną angielszczyzną tłumaczy, że jest ochroniarzem i po prostu daje mi na siebie namiary. - Jak w przyszłym tygodniu wygram milion dolarów w totolotka i przyjadę na Fiji kupić prywatną wyspę, to na pewno do ciebie zadzwonię – próbowałem zażartować. - Czekam w takim razie na telefon od ciebie – odpowiedział śmiertelnie poważnym tonem. Czyżby omen?...
In the grocery store a large man squeezes my hand a note. The note with his name and phone number. The guy in broken English explained that he is a bodyguard and just gives me the business card. -If I'll win a million dollars in the lottery next week, and come to Fiji to buy a private island, you are sure to call you - I tried to make a joke. - Looking forward to your call - answered a deadly serious tone. Could it be an omen?


Wieść o naszej obecności na targu szybko się rozeszła. Ludzie podchodzą i pytają skąd przyjechaliśmy. Na Fiji lokalni raczej mieli problem z doborem jakiegokolwiek przymiotnika pasującego do naszego kraju. Nie przeszkodziło to nam w ucięciu kilku miłych pogawędek. Kolejne karteczki z lokalnymi nazwiskami lądują w naszym kalendarzu.
The news of our presence in the market quickly spread. People come up and ask where we arrived from. Fiji locals rather had a problem with the selection of any adjective that fits into our country. This did not prevent us to have a few nice chats. The next pieces of paper with the names land in our calendar.


Najwyższy czas na obiad. Znów sprawdziła się nasza stara zasada. Ilekroć wybieramy sobie lokalną knajpkę, by zjeść, lub napić się piwa, po góra 10 minutach przy stolikach zjawiają się inni turyści, którzy wcześniej nigdy by do niej nie weszli. - Napędzamy im ruch, powinniśmy mieć ten obiad za free – stwierdziła półżartem D. Co jak co, ale curry jest pyszniejsze niż w Palace of India w sydneyskim Newtown. No i dwudziestokrotnie tańsze.
It's lunch time. Whenever we choose a local diner to eat, or drink a beer, after 10 minutes maximum at the tables show up other tourists who previously never would not enter into it. - We provide the movement, we should have this dinner for free - said half-jokingly D. Curry is better than the Palace of India in Newtown. Well, twenty times cheaper.

Więcej o kuchni na FIJI znajdziecie (more about FIJI cusine) TUTAJ>>

Ruchem na zatłoczonym skrzyżowaniu kieruje policjant w białej spódnicy, wreszcie chleb przypomina chleb, a bułka bułkę. Wreszcie owoce mają pestki i nikt nie straszy prawnikiem gdy chcemy zrobić zdjęcie...
Traffic on a busy intersection directs policeman in a white skirt, the bread is a bread, and bread roll is a bread roll, finally. The fruits have seeds and nobody is calling a lawyer if you want to take a picture...


*o kave, jej właściwościach i o tym co dzieje się z językiem tuż po wychyleniu muszli... już niebawem na naszym blogu 
#Translated by Goole engine. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)