Translate

środa, 5 lipca 2017

Bali. Do trzech razy sztuka


Nasza historia z Bali zaczęła się wiele miesięcy zanim wylądowaliśmy w Denpasar. Przypadki i zrządzenia losu kazały nam przekładać podróż, by dopiero za trzecim podejściem dotrzeć na tę wyspę.
Po raz pierwszy plany pokrzyżował nam wulkan, który postanowił wybuchnąć właśnie tuż przed naszym planowanym przybyciem. Ruch lotniczy zamarł, przez kilkanaście dni nie było sposobu by dolecieć lub odlecieć z Bali. W australijskiej telewizji pojawiały się relacje ludzi, którzy zostali zmuszeni do przedłużenia sobie wakacji. Wcale ich to nie martwiło. Ani ich, ani ich szefów. 
Nasza druga próba była zaplanowana rok później. Spośród wszystkich miejsc, których jeszcze nie odwiedziliśmy w Azji, Bali brakowało nam szczególnie. Może dla tego, by zmierzyć się z legendą miejsca i zobaczyć, czy to, co się mówi o wyspie to prawda. Mówiło się wówczas bardzo wiele i niekoniecznie dobrze. Zwłaszcza w kontekście trzech Australijczyków, którzy przyłapani z narkotykami zostali skazani na najwyższą karę. Tak, tak proszę państwa, to nie jakaś tam liberalna Europa Zachodnia, gdzie za trawkę na koncercie policjant pogrozi palcem, albo napisze list do rodziców. Tutaj nie pomagają interwencie ambasadorów. Czapa i koniec.
Tymczasem u nas panował zgoła odmienny klimat, bo odliczaliśmy dni do wyjazdu i chwile do dnia kiedy nasza Maja miała nas przywitać jako swoich rodziców. Kolejne doniesienia z wyspy nie napawały nas dobrym nastrojem. Chodziło o groźny dla kobiet w ciąży wirus, którego przypadki zostały odnotowane na Bali. Nie było nawet dyskusji, czy rezygnować z lotu. Chwyciłem słuchawkę i wyjaśniłem linii lotniczej sprawę. Ku naszemu zaskoczeniu po raz trzeci zaoferowali nam rozwiazanie i tak oto trzy lata po naszym pierwszym niewykorzystanym bilecie, już we troje załadowaliśmy się na pokład samolotu.
Sa miejsca na Bali, które bezdyskusyjnie wypadły z listy D. Mowa o Kucie i Seminyak najpopularniejszych miejscach do imprezowania w Indonezji i tymsamym najchętniej odwiedzanych przez turystów. D. zaplanowała nasza podróż w głąb wyspy, z dala od plaż, leżaków, krok od dżungli. Jak zwykle chwile mi zajęło, by oswoić się z Jej planem, który też jak zwykle był trafiony w punkt. Ubud. Niewielka miejscowość z kolorowymi uliczkami, na których bije artystyczne i duchowe serce wyspy. Wspaniałe miejsce, by spróbować znaleźć chwilę wewnętrznej ciszy pośród tropikalnej scenerii. Warto dodać, że mieszkańcy Bali wyznają hinduizm w przeciwieństwie do reszty Indonezji, która jest zdominowana przez islam. To też świadczy o tak ogromnej odmienności tego miejsca, które jest nazywane wyspą miliona świątyń.
Nastawiliśmy się na to wszystko, co spotyka białego człowieka w Azji; nagabywanie i natręctwo ze strony sklepikarzy, sprzedawców pierdół rożnego rodzaju i kierowców podejrzanych taksówek. Jednak niezwykła łagodność ludzi i ogromny szacunek zrobił na nas wrażenie już od pierwszych godzin po wylądowaniu. Tymczasem Maja jakby nie czuła gwałtownej zmiany klimatu i dwugodzinnej różnicy czasu. Ciepłe spodenki chętnie zamieniła na lżejsze ubranka, które mniej krępowały jej ruchy. Pomimo środka nocy, jadąc z lotniska nie mogła usiedzieć w miejscu, jakby nie mogła się doczekać aż wreszcie nadejdzie dzień i wreszcie ruszymy jedną z wąskich uliczek Ubud, by sprawdzić, czy to, co przeczytaliśmy o tym miasteczku jest prawdą...
cdn...























2 komentarze:

  1. Moje wrazenia z Bali byly nieco inne..piekna wyspa ale zdecydowanie przeladowana turystami. Cala. Nawet Ubud o ktorym tak pieknie piszecie...sprowadza sie to mysle do tego ze podjeliscie bardza madra decyzje pojechania poza sezonem. W sezonie jest naprawde tloczno, skonczylo sie u nas na Uciekaniu z Ubud w strone mniejszych wysepek. Dorotko juz sie nie moge doczekac az sie zobaczymy ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie pozytywnie zaskoczyło nas Bali, nastawialiśmy się na turystow, tłok a tu pustki ;) zero naciagaczy, uczciwe ceny, praktycznie zero komarów spokoj, cisza..... to chyba klucz- jechac poza sezonem :) a Gili Island postanowiliśmy zostawić sobie na następny raz, gda Maja będzie już mogła snorkować, bo teraz wiadomo, że nie a i z ciężkim sercem musielibyśmy odmówić Jej tej przyjemności ;)
      ps. kochana już nie długo się zobaczymy !! sciskam i pozdrawiam d.

      Usuń

fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)