Leniwy niedźwiedź zdążył się przebudzić. Poskrobałem palcem po czole a potem przetarłem szybę, by zobaczyć po raz pierwszy w świetle dnia, gdzie zaparkowaliśmy.
W środku kamperka było jeszcze cicho. D. z niezwykle cichą plastycznością ruchów przygotowała kawiarkę. Dwójka kosmonautów wciąż spała, więc w ciszy napijemy się kawy, zanim wszystko się zacznie.
D. podała mi kubek. Usiedliśmy na przeciw siebie. Poranna pauza. Niby nie mówiliśmy nic, a jednak między nami wcale nie było cicho. Przed nami kolejne kilometry piękna nowego kraju, który w jakiś sposób zaczynał przypominać mi Alaskę, w której nigdy nie byłem.
Dzisiaj tak wiele dobrego nas spotka.
Tęcza rozciągnie się ponad wzgórzem, tak ciekawie, że zatrzymamy kamperka i wyjdziemy na zewnątrz podziwiać przez chwilę. Nie będzie to jedyna tęcza, jaką zobaczymy dzisiaj.
Kilkanaście kilometrów dalej ciekawskie owce i krowy podejdą bliżej, by się przywitać. Dla nich to my będziemy dziś atrakcją turystyczną.
Gdzieś w dali pojawi się nieśmiało kształt stożka, by coraz to bardziej rosnąć w swojej potędze w kształt góry. Tam właśnie dojedziemy, ale na ośnieżony szczyt raczej nie uda man się wdrapać. Migotające szczegóły śniegu na szczycie będą pobudzały wyobraźnię małych kosmonautów, bo przecież urodzili się w Australii, więc śnieg jest dla nich bardzo egzotyczny i nigdy go nie dotykali. Dzieci nie mogą wprost uwierzyć, że ich rodzice lepili bałwany i zjeżdżali na sankach w ich wieku. - A czy dziś dotkniemy śniegu? A czy jest twardy? A czy można go jeść? - zaleją nas dziś masą pytań. Mt Taranaki będzie coraz potężniejsza, a my co kilkanaście kilometrów będziemy przystawali, by dostrzec coraz to nowe szczegóły.
Tymczasem oswajamy się z kamperkiem. Nigdy wcześniej tam nie podróżowaliśmy. Uczymy się nowych rzeczy. Nie myślałem, że będzie tak wiele przy tym pracy. Rozłożyć, złożyć. Przesunąć i spakować. Będziemy się odnajdywać w nowej przestrzeni. Dzieci będą się umawiać, kto i gdzie będzie trzymał kamienie, patyki i inne skarby zgromadzone podczas wyprawy.
Pauza powoli dobiegała końca, zaraz zostaniemy wciągnięci w wir dnia, gdzie trudno będzie znaleźć sekundę, by spojrzeć sobie w oczy. Kubek już pusty, chociaż smak kawy nadal pozostawał w ustach. Chyba czas się szykować do drogi, by to wszystko dziś zobaczyć. Obudziły się.
-Mamo, tato, chcemy śniadanko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)