Translate

niedziela, 26 stycznia 2014

ten fragmencik jest bajeczny


W naszych wyprawach, mniejszych lub większych,
nie ważne...
najprzyjemniejsze jest to co nie planowane,
a co wychodzi po drodze,
w między czasie.
Nigdy nie podążamy ściśle wyznaczonym szlakiem.
Nigdy nie żałowaliśmy żadnego miejsca, do którego "przypadkiem" trafiliśmy.

Tak też było z jednym z najwspanialszych Parków Narodowych w australijskiej Viktorii - Wilsons Promontory National Park.


Studiując atlas drogowy, szukaliśmy najciekawszej trasy, która zaprowadzi nas w kierunku Melbourne. "Jedźmy tym wybrzeżem, ten fragmencik wydaje się być bajeczny" - pokazała D. palcem na mapie. "Jak nam się spodoba możemy spędzić tam dwa noclegi, jak nie, to najwyżej tylko jeden". Uśmiechając się poinformowała mnie o swoim planie. Ufam jej instynktowi, jej przeczuciu... "Na następnym skrzyżowaniu skręć w lewo".
Więc skręciłem..
Jeszcze kilka godzin temu błądziliśmy po górskich bezdrożach, aż tu nagle znaleźliśmy się na południowym wybrzeżu.



Zweryfikowaliśmy nasz prywatny ranking australijskich plaż. Squeaky Beach nagle wskoczyła do pierwszej trójki. Jak pewnie się domyślacie, nie chodzi o kluby z imprezową muzyką na piaszczystym parkiecie, ani nie o drinki z parasoleczką, ale o ten widok...


Oniemieliśmy przez chwilę. Małe kraby przebijały płaskie zwierciadło piasku szukając miejsca, by się ukryć. W tle majaczyły zarysy skalnych bałwanów, ich widok nieco wzmagał naszą uwagę. Miałem wrażenie, że znajdujemy się na małej łupinie, która albo się rozbije o najpiękniejszą skałę na świecie, albo wylądujemy na niej bezpiecznie i jako rozbitkowie zostaniemy tam do końca życia.



Prawie 50 stopni. Zapragnęliśmy zobaczyć bajeczne miejsce z góry. Wspinając się na szlak okalający plażę, musieliśmy walczyć o każdy oddech z zastałego, upalnego powietrza. Nie przeszkadzało nam to zbytnio, już się przyzwyczailiśmy. Butelka wody, krem z bardzo wysokim filtrem, coś do nakrycia głowy i aparat, to ekwipunek bez którego się nie ruszamy (no chyba że nas poniesie ;)...)


a na górze...
co za widok...

Błękit wody zlewa się niemal idealnie z linią horyzontu.
Niebo zaczyna się tuż u naszych bosych stóp.
Tak to prawda, "ten fragmencik jest bajeczny."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)