Jednak tego festiwalu nie mogliśmy sobie odpuścić. Tuż z nadejściem wiosny w Sydney, na jednaj z popularniejszych miejskich plaż, organizuje się festiwal wiatru.
Dzieci (nie tylko) puszczają latawce, dmuchają mydlane bańki, surferzy bujają się na falach, kobiety rozpuszczają włosy, mężczyźni łapią ich apaszki. Wszystko przy akompaniamencie wiatru. My nie topiliśmy marzanny, ani nie puszczaliśmy latawców. Początek upragnionej wiosny świętowaliśmy siedząc bezczelnie na trawie, w cieniu (przy prawie 30 stopniach) i wpatrywaliśmy się w błękitne do granic możliwości niebo.
Niebo, pełne fruwających malowanych ptaków, ludków z kosmosu, latających ryb, krokodyli i innych zwierzaków... od czasu do czasu, przebijając kołyszącą się nad nami mydlaną bańkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)