Nawet taksówkarz miał problem, by znaleźć dom Angeli. "Zapytajcie o mnie w dzielnicy, to wszyscy wam wskażą mój dom" - powiedziała przez telefon. Gdy wysiadaliśmy z samochodu czuliśmy wzrok jej sąsiadów. Tu, na wąskiej ulicy nie ma tajemnic. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że Wigilię Bożego Narodzenia w najbardziej katolickim kraju w Azji przyjdzie nam spędzić w towarzystwie nie-katolików.
Angela i jej bardzo sympatyczna mama Nora przyjęły nas jak członków rodziny. Wiedząc, że ten dzień w naszym kraju jest obchodzony w sposób szczególny, postanowiły przygotować świąteczną kolację. Ich otwartość i chęć poznania ludzi z dalekich krajów po prostu nas urzekły.
Mimo brudnych i hałaśliwych ulic, Manila zawsze będzie się nam kojarzyła z ludźmi. Otwartymi i szczerymi, wśród których czuliśmy się swobodnie. Anton - człowiek o wielkim sercu, który wraz z żoną, byli dla nas przewodnikami po filipińskich smakach. Do momentu spotkania z nimi nie wiedziałem, że Polacy i Filipińczycy mają tak wiele wspólnego. Manila to przede wszystkim ludzie. Samo miasto jest jak labirynt bez planu, w którym gubią się nawet miejscowi.
Fajny reportaż, dziękuję! Filipiny to szalenie ciekawy i fotogeniczny kraj, szkoda że stosunkowo mało u nas znany.
OdpowiedzUsuńP.S. Na ostatnim zdjęciu to chyba tajna skrytka CBA. ;-)
Co tak milczycie bo nie ma zadnych reportaży Czyżby Australia pozbawiła Was komentarzy ?
OdpowiedzUsuń