Tym razem Dorota wskazała palcem na niebieskie miejsce z kropeczkami. Nazwa Hundred Island przyciągnęła naszą uwagę. Poszukując informacji na temat tego miejsca nie znaleźliśmy prawie nic. Przewodniki milczały, więc tym bardziej zapragnęliśmy zobaczyć wyspiarski raj tuż przy filipińskim wybrzeżu.
Kilka godzin po tym, jak zdecydowaliśmy się ruszyć w nieznane siedzieliśmy w autobusie do Dagupan. Ta średniej wielkości miejscowość jest stolicą lokalnych mediów oraz mekką dla amatorów Milkfish. Ryba przyrządzona na grillu, wypełniona trawą cytrynową i liśćmi bananowca zdążyła już podbić nasze serca, więc z podjęciem decyzji nie mieliśmy problemów.
O tym, jak smakuje milkfish >>
Późnym popołudniem dotarliśmy do Dagupan, gdzie znów miejski gwar, tak specyficzny na Filipinach, dał o sobie znać. Szybka przesiadka do rozklekotanego autobusu w kierunku Alaminos i byliśmy na właściwej drodze.
Po prawej stronie ogromne fale rozbijały się o brzeg, po lewej hodowlane zbiorniki wodne, które są powodem dumy lokalnej społeczności. Na kilka godzin przed końcem roku staliśmy przy kościele w miasteczku, w którym ludzie w ostatniej chwili zaopatrywali się w petardy. Po dotarciu na wybrzeże było już ciemno. Pozostało nam otworzyć wino wiezione przez całe Filipiny, by wznieść toast za następne podróże w kolejnym roku. Dopiero mieliśmy się przekonać jak pięknie wygląda rybacka osada o wschodzie Słońca.
Do wyboru świeży tuńczyk, milkfish lub tilapia w marynacie octowej z ryżem i sokiem z limonki to obowiązkowe śniadanie w tej osadzie. Uwielbiamy ryby więc skusiliśmy się na wszystkie trzy rodzaje. Nie jesteśmy w stanie wskazać faworyta.
Zaraz potem dobiliśmy targu z właścicielem łodzi, który zgodził się być naszym przewoźnikiem w kierunku wysepek. Gdy się do nich zbliżaliśmy okazało się, że w ciemnej masie, którą można było dostrzec z brzegu zawierają się dziesiątki bezludnych wysepek.
Oto nowy rodzaj wolności, jakiej do tej pory nie doświadczyliśmy. Wybraliśmy sobie wysepkę, na której postanowiliśmy spędzić Nowy Rok. Poczuliśmy się jak Robinsonowie. Szum fal, wiatr, ptaki i tylko my...
Hundred Islands National Park to obszar w rejonie prowincji Pangasian, słynący z dziesiątek bezludnych, dzikich wysp oraz niezwykle atrakcyjnych miejsc dla nurków i wędkarzy.
ciekawe czy droga taka wyspa ?
OdpowiedzUsuńAle ślicznie !
OdpowiedzUsuńCo podróż, to piękniejsze zdjęcia !
Dużo siły w Nowym Roku Wam życzę- Ola ;)