tak,
to, co uderzyło mnie po dotarciu do Hong Kongu to zapach jedzenia
niemal na każdym kroku mini barki szybkiej obsługi z menu w niezrozumiałym dla mnie języku
chińskie znaczki
z każdej uliczki dochodzi do nas zapach smażonego jedzenia
istny fast-food
dziwnie wyglądające potrawy
kawałki ryby, kurczaka, owoców morza
i to niezrozumiałe menu
"o nie - nie będę próbować mięsnych przysmaków"
ale o dania tylko wegetariańskie czy wegańskie w HK naprawdę trudno
niemal na każdym kroku mini barki szybkiej obsługi z menu w niezrozumiałym dla mnie języku
chińskie znaczki
z każdej uliczki dochodzi do nas zapach smażonego jedzenia
istny fast-food
dziwnie wyglądające potrawy
kawałki ryby, kurczaka, owoców morza
i to niezrozumiałe menu
"o nie - nie będę próbować mięsnych przysmaków"
ale o dania tylko wegetariańskie czy wegańskie w HK naprawdę trudno
rybne sui mai i ryba w cieście ze świeżą sałatą w bulionie
Wchodzimy do jednego z barów, gdzie stołują się miejscowi
gwar, zamieszanie, na wolne miejsce czeka się w kolejce
jeden zjada, siada kolejny
kolej więc na nas
pośpieszani przez kelnera (kierownika sali) zajmujemy wskazane miejsce
kelner podaje menu- na szczęście z obrazkami- możemy wskazać co chcemy spróbować
zupa wypełniona owocami morza, wodorostami, sui mai i makaronem ryżowym z dodatkiem ostrego sosu
Post ten ukazał się także na naszym food blogu: tasty-point.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)