Translate

czwartek, 18 października 2012

Od Rumunii wszystko się zaczęło...

To powinien być pierwszy wpis,
...
Nasza tajemnicza podróż do Rumunii miała jeden cel- znaleźć materiały do mojej pracy magisterskiej, a przekształciła się w PIERWSZĄ podróż życia.

Kiedyś o bardzo późnej godzinie siedzieliśmy ze znajomymi w ulubionej knajpce,
było miło,
przytulnie,
śmiesznie,
był 2007 rok,
a ja szukałam natchnienia na temat pracy magisterskiej…
dosiadł się do nas Maciek, zapalony podróżnik, z ciekawymi opowieściami i podróżniczymi anegdotami... opowiada, gestykuluje, uśmiecha się... w pewnym momencie opowiada coś: "jak to możliwe", "to trzeba zbadać"... i jeszcze padło słowo ikona- którą swojego czasu bardzo się interesowałam...
"ikona?"- zapytałam
"tak, ikona rumuńska na szkle"- odpowiedział

doskonały temat - doskonały cel
Rumunia - bo zawsze chcieliśmy tam pojechać, a teraz wreszcie był odpowiedni czas, moment
odpowiedni pretekst

z książką "Droga do Babadag" i mapą w ręku
z mapą - na której nie było nawet oznaczonego punktu, do którego mieliśmy się udać
wioskę Nicula - była punktem w naszych głowach

W Transylwanii spędziliśmy tydzień,
choć przygód starczyłoby na co najmniej pół roku

z ograniczonym budżetem,
licząc przede wszystkim na serdeczność mieszkańców
nie zawiedliśmy się
bo i nocleg w ogródku rumuńskiej rodziny
śniadanie "zerwane w sadzie"
obiad w klasztorze w Niculi
serdeczność mnicha malującego/piszącego (niepotrzebne skreślić) ikony
i sympatycznego kierowcę (który dał nam jeszcze zarobić)
uśmiechniętą kelnerkę (i dwie porcje w cenie jednej)
autobus pełen przemytników 
...
jest co wspominać jest co opowiadać
a praca magisterska zdobyła uznanie
i promotora
i recenzenta

była to nasza pierwsza podróż życia
chyba wtedy złapaliśmy backpacerskiego bakcyla
połknęliśmy go ze smakiem
razem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

fajnie, że jesteś z nami i komentujesz :)